II wyjazd już za mną. Siedzę w domu i spróbuję trochę uzupełnić blog szczególnie, o krótką notkę z odwiedzin w nadbałtyckim mieście Wismar.
Przede wszystkim po raz pierwszy załapałem się na niemieckie Święto Reformacji obchodzone 31 października w kilku landach w tym m.in. w Meklemburgii-Pomorze Przednie, w której akurat przez ostatnie dni października i pierwsze listopada przebywałem. Co ciekawe 1 listopada tutaj był już normalnym dniem pracy. Tak więc przy okazji święta miałem czas pozwiedzać niewielkie miasto Wismar, w pobliżu którego akurat byłem.
To już kolejne miejsce z atrakcją turystyczną wpisaną na listę UNESCO – tym razem znalazło się na niej stare miasto – faktycznie bardzo ładne.
Ponieważ interesowałem się kiedyś dosyć mocno historią to zaraz nazwa tego miasta skojarzyła mi się z jakimś historycznym faktem, o którym musiałem kiedyś czytać. I rzeczywiście – w latach 1628 – 1632 swoją siedzibę miała tutaj flota wismarska, której podstawą od roku 1629 była polska flota wojenna króla Zygmunta III Wazy – o niej musiałem kiedyś czytać choćby w szkole. Były to czasy wojny trzydziestoletniej. W latach 1648 – 1803 miasto było pod panowaniem szwedzkim, a ostatecznie Szwecja zrzekła się praw do niego dopiero w roku 1903. Zainteresowanych odsyłam do źródeł, a sam skupię się na wrażeniach ze zwiedzania.
Nie wiem czy cały czas będę miał takie szczęście do pogody, ale było pięknie i słonecznie choć już zimno. Mimo święta turystów niewielu, samo miasto bardzo urocze, starówka malownicza, wrażenie robią kościoły szczególnie w swej surowości wnętrz.
Poniżej kościół św. Jerzego:



Poniżej kościół św. Mikołaja:
Poniżej kościół Mariacki – najstarsza budowla miasta, niestety po ostatniej wojnie pozostała tylko wieża:


Poniżej inne ciekawe budowle:
Rynek jeden z większych w Niemczech o wymiarach 100×100 metrów wraz z ratuszem miejskim:
Rotunda na rynku pełniąca funkcję studni miejskiej. Do 1897 roku była jedynym ujęciem wody pitnej w całym mieście (doprowadzono ją ze źródła odległego o 4 km):

Na osobną uwagę zasługuje niewielka (po Hamburgu każda będzie dla mnie niewielka), ale bardzo atrakcyjnie zrewitalizowana dzielnica portowa:



Oczywiście można tutaj zjeść bułkę z rożnego rodzaju rybkami, a przede wszystkim pospacerować.
Warto przyjechać do tego miasta choć na chwilę. Może i jest niewielkie, zwiedzania wystarczy co najwyżej na jeden dzień, ale czuć tutaj klimat jego historii, do tego związanej w pewnym momencie z historią naszego kraju. Co ciekawe zanim pojawiła się nazwa Wismar (pierwsza wzmianka w 1229 kiedy to miasto otrzymało prawa miejskie), swój gród o nazwie Wyszomir mieli tutaj Słowianie.
O dawnej sile tego miasta świadczy choćby fakt, że razem z innymi obecnie większymi miastami Rostock i Lubeka tworzyło Związek Hanzeatycki – unię handlową miast Europy Północnej z czasów średniowiecza i początku ery nowożytnej.
Pozostałe fotografie z wycieczki:






